Dalsze lekcje mijały i mijały. Wreszcie koniec.
Zeszłam na dół, do szatni. Koło mojej szafki stał Mike.
-Cześć...- wkurzona na Megi przekręcałam kluczyk.
-Hej. Zastanawiam się... Czemu ze mną gadałaś?
-Bo chciałam...- dziwnym wzrokiem zbadałam Michaela.
-Zazwyczaj tego nie robisz. Słuchaj... Może poszlibyśmy do kina? Na jakiś... romans?
-Nie, raczej nie, jestem przeciw romansidłom -odparłam. Uważałam jednak, że to nie fair w stosunku
-Nie, raczej nie, jestem przeciw romansidłom -odparłam. Uważałam jednak, że to nie fair w stosunku
do Mike'a, że mogę go w ten sposób zranić. Szybko więc dodałam-...ale na horror chętnie pójdę!
Mój rozmówca uśmiechnął się.Widać naprawdę zależało mu, żeby mnie poznać.
Pomyślałam: Jak on musiał dotychczas cierpieć...
Wyciągnęłam potrzebne rzeczy z szafki i zaczęłam oddalać się od Michaela.
Nagle usłyszałam znajomy dźwięk. Obróciłam się na pięcie i stanęłam jak wryta.
Przede mną stała Sophie we własnej osobie! Z lewej strony stał jej chłopak. Z prawej, Megan.
-Tu jest, ze swoim Mike'em!- wrzasnęła moja była przyjaciółka.
-Martin, bierz ją!- kiedy Sophie wydała rozkaz, facet rzucił się na mnie jak zwierze.
Walnął mnie pięścią w brzuch tak mocno, że syczałam z bólu. Następnie rzucił mną
o ziemię i udał się do wyjścia.
Widząc całą akcję, Mike podbiegł do mięśniaka i walnął go z liścia.
-Zostaw ją! -krzyknął wnerwiony.
Był taki męski, taki cudowny...
Dostrzegłam w nim super faceta. Nie mogłam na niego jednak patrzeć zbyt długo, bo
wzrok szwankował mi po uderzeniu.
-An, słyszysz mnie!?- gdy zbił Martina natychmiast do mnie podbiegł.
- Annie? An! Annie!!
Potem straciłam przytomność i trafiłam do szpitala. Leżałam prawie martwa, a Mike patrzył na mnie
z wielkim przerażeniem. W co ja się wpakowałam!?
C.D.N. -->
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz