Tego dnia Lucy była bardzo zdenerwowana.
To miał być jej debiut na scenie filharmonii. Nie dawno ukończyła lat 19, a publiczność już szaleje
za jej talentem aktorskim. Niestety miała tylko ten talent. Rodzice wychowali ją jak sługę.
Wszystkie zarobione pieniądze przynosiła do domu. Trenowała po nocach grę na fortepianie, śpiew
i grę aktorską. Spała w malutkim pokoiku z szarymi tapetami, na niewygodnym łóżku. Jej rodzina natomiast
,,topiła się w luksusach". Dziś jednak Lucy nie była w stanie o tym myśleć.
Za chwilę miała wystąpić na scenie w głównej roli, to znaczy jako Królowa Anglii.
Długie, złote włosy spięła w elegancki kok. Ubrała długą, niebieską suknię z bufiastymi rękawami.
Na jej twarzy malował się spokój. Jej spojrzenie było niemal tak srogie, jak u samej królowej.
Nie wiadomo więc... Czego się bała?
Cóż. Jej rodzice wymagają, by grała idealnie. To znaczy, że jeśli choć na chwilę
zmieni wyraz twarzy, nie dostanie śniadania.
To okrutna metoda wychowawcza, ale za to skuteczna.
Lucy weszła na scenę dostojnym krokiem.
Wymówiła swoją kwestię i pięknie się ukłoniła. Nadszedł czas, by usiąść na tronie.
No więc właśnie w jego kierunku udała się nasza ,,Królowa".
Już miałaby to za sobą, siedziała by na swoim dystyngowanym siedzeniu, ale...
Przewróciła się. Widownia zaczęła coś do siebie szeptać, aktorzy zamilkli. Rodzice Lucy wstali, popatrzyli na nią przygnębieni, po czym wyszli. Uczyniła to zaraz cała publika. Wszyscy artyści zeszli ze sceny.
Tylko Lucy uklękła na scenie, złożyła ręce, po czym zaczęła coś cichutko mamrotać.
Brzmiało to mniej- więcej tak:
,,Święta Maryjo, Matko Boża,
módl się za nami grzesznymi, teraz
i w godzinę śmierci naszej... Amen."
Długie, złote włosy spięła w elegancki kok. Ubrała długą, niebieską suknię z bufiastymi rękawami.
Na jej twarzy malował się spokój. Jej spojrzenie było niemal tak srogie, jak u samej królowej.
Nie wiadomo więc... Czego się bała?
Cóż. Jej rodzice wymagają, by grała idealnie. To znaczy, że jeśli choć na chwilę
zmieni wyraz twarzy, nie dostanie śniadania.
To okrutna metoda wychowawcza, ale za to skuteczna.
Lucy weszła na scenę dostojnym krokiem.
Wymówiła swoją kwestię i pięknie się ukłoniła. Nadszedł czas, by usiąść na tronie.
No więc właśnie w jego kierunku udała się nasza ,,Królowa".
Już miałaby to za sobą, siedziała by na swoim dystyngowanym siedzeniu, ale...
Przewróciła się. Widownia zaczęła coś do siebie szeptać, aktorzy zamilkli. Rodzice Lucy wstali, popatrzyli na nią przygnębieni, po czym wyszli. Uczyniła to zaraz cała publika. Wszyscy artyści zeszli ze sceny.
Tylko Lucy uklękła na scenie, złożyła ręce, po czym zaczęła coś cichutko mamrotać.
Brzmiało to mniej- więcej tak:
,,Święta Maryjo, Matko Boża,
módl się za nami grzesznymi, teraz
i w godzinę śmierci naszej... Amen."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz