sobota, 30 stycznia 2010

Życie cz.1

Czym jest życie? Życie to śmierć.
Ja wiem o tym dobrze, a na imię mam Agata. 
Jestem ciemnowłosą szesnastolatką, której
towarzyszy dwoje przyjaciół- Emil i Monika.
Emil jest fajnym kumplem, spokojnym, zabawnym facetem.
Przystojny i wysportowany.
Monika natomiast jest typem divy.
Jej ulubione zajęcie to oczywiście zakupy, zabawa w towarzystwie
i obściskiwanie chłopaków. Monika i Emil ciągle się kłócą, ale to
takie przyjazne sprzeczki. Mońka ciągle mówi, że Emil mi się podoba,
bo patrzę na niego podczas każdej lekcji i się śmieję. Nie wie,
że on robi do mnie śmieszne miny i stara się przekazać wiadomości
typu: Dasz odpisać lekcje?
Bawi mnie więc, że eMa* tak uważa. Wierzę jej prawie we wszystko, jednak
nie w to, że kocham  Emila! To by było dziecinne, miłość przez minki.
A jednak eMcia w to wierzyła.

W klasie nie było poza tym fajnych chłopaków.
Na podwórku był natomiast Maciek. Poznałam go niedawno,
kiedy wracałam ze szkoły. Siedział na murku i lampił się na mnie.
Tak szczerze podoba mi się trochę. Ale nie mówcie mu tego!
Pogadam z nim, żebyśmy poznali się lepiej. Jutro, na siedemnastej imprezie
z nim pogadam, postanowione.

C.D.N. -->

Sorry, że takie krótkie ;D

*eMa- przezwisko Moniki.

czwartek, 28 stycznia 2010

Annie, zakochaj się! cz. 4

Dalsze lekcje mijały i mijały. Wreszcie koniec.
Zeszłam na dół, do szatni. Koło mojej szafki stał Mike.
-Cześć...- wkurzona na Megi przekręcałam kluczyk.
-Hej. Zastanawiam się... Czemu ze mną gadałaś?
-Bo chciałam...- dziwnym wzrokiem zbadałam Michaela.
-Zazwyczaj tego nie robisz. Słuchaj... Może poszlibyśmy do kina? Na jakiś... romans?
-Nie, raczej nie, jestem przeciw romansidłom -odparłam. Uważałam jednak, że to nie fair w stosunku
do Mike'a, że mogę go w ten sposób zranić. Szybko więc dodałam-...ale na horror chętnie pójdę!
Mój rozmówca uśmiechnął się.Widać naprawdę zależało mu, żeby mnie poznać.
Pomyślałam: Jak on musiał dotychczas cierpieć...
Wyciągnęłam potrzebne rzeczy z szafki i zaczęłam oddalać się od Michaela.
Nagle usłyszałam znajomy dźwięk. Obróciłam się na pięcie i stanęłam jak wryta.
Przede mną stała Sophie we własnej osobie! Z lewej strony stał jej chłopak. Z prawej, Megan.
-Tu jest, ze swoim Mike'em!- wrzasnęła moja była przyjaciółka.
-Martin, bierz ją!- kiedy Sophie wydała rozkaz, facet rzucił się na mnie jak zwierze.
Walnął mnie pięścią w brzuch tak mocno, że syczałam z bólu. Następnie rzucił mną
o ziemię i udał się do wyjścia.
Widząc całą akcję, Mike podbiegł do mięśniaka i walnął go z liścia.
-Zostaw ją! -krzyknął wnerwiony.
Był taki męski, taki cudowny...
Dostrzegłam w nim super faceta. Nie mogłam na niego jednak patrzeć zbyt długo, bo
wzrok szwankował mi po uderzeniu.
-An, słyszysz mnie!?- gdy zbił Martina natychmiast do mnie podbiegł.
- Annie? An! Annie!!

Potem straciłam przytomność i trafiłam do szpitala. Leżałam prawie martwa, a Mike patrzył na mnie
z wielkim przerażeniem. W co ja się wpakowałam!?

C.D.N. -->

wtorek, 26 stycznia 2010

,,Amerykański Film" cz. 1

Tego dnia Lucy była bardzo zdenerwowana.
To miał być jej debiut na scenie filharmonii. Nie dawno ukończyła lat 19, a  publiczność już szaleje
za jej talentem aktorskim. Niestety miała tylko ten talent. Rodzice wychowali ją jak sługę.
Wszystkie zarobione pieniądze przynosiła do domu. Trenowała po nocach grę na fortepianie, śpiew
i grę aktorską. Spała w malutkim pokoiku z szarymi tapetami, na niewygodnym łóżku. Jej rodzina natomiast
,,topiła się w luksusach". Dziś jednak Lucy nie była w stanie o tym myśleć.
Za chwilę miała wystąpić na scenie w głównej roli, to znaczy jako Królowa Anglii.
 Długie, złote włosy spięła w elegancki kok. Ubrała długą, niebieską suknię z bufiastymi rękawami.
Na jej twarzy malował się spokój. Jej spojrzenie było niemal tak srogie, jak u samej królowej.
Nie wiadomo więc... Czego się bała?
Cóż. Jej rodzice wymagają, by grała idealnie. To znaczy, że jeśli choć na chwilę
zmieni wyraz twarzy, nie dostanie śniadania.
To okrutna metoda wychowawcza, ale za to skuteczna.
Lucy weszła na scenę dostojnym krokiem.
Wymówiła swoją kwestię i pięknie się ukłoniła. Nadszedł czas, by usiąść na tronie.
No więc właśnie w jego kierunku udała się nasza ,,Królowa".
Już miałaby to za sobą, siedziała by na swoim dystyngowanym siedzeniu, ale...
Przewróciła się. Widownia zaczęła coś do siebie szeptać, aktorzy zamilkli. Rodzice Lucy wstali,  popatrzyli na nią przygnębieni, po czym wyszli. Uczyniła to zaraz cała publika. Wszyscy artyści zeszli ze sceny.
Tylko Lucy uklękła na scenie, złożyła ręce, po czym zaczęła coś cichutko mamrotać.
Brzmiało to mniej- więcej tak:

,,Święta Maryjo, Matko Boża,
módl się za nami grzesznymi, teraz
i w godzinę śmierci naszej... Amen."

piątek, 22 stycznia 2010

Nasze Forum Kontaktowe ; ))

Oto nasze forum kontaktowe ; ))
>>klik<<
Tutaj zamawiacie, piszecie opowiadania, a także je oceniacie.
Proszę się zarejestrować, prawdopodobnie już jutro pojawi się tam pierwszy temat. ^^

Annie, zakochaj się! cz. 3

Od tej pory nie gadałam z Megan.
Przecież była jak inne baby z klasy: Słodka Montana.
Postanowiłam nazajutrz zagadać do Mike'a, jakoś go polubić.
Wieczorem pouczyłam się na sprawdzian z biologii i otworzyłam mój pamiętnik.
Chowałam w nim wszystkie moje sekrety. Dziś zamieściłam tam taki tekst:
,,Drogi pamiętniczku!
Chyba tylko Ciebie potrafię kochać. Mogę Ci zaradzić absolutnie wszystko.
Wydajesz się rozumieć, a pomagasz mi swoim istnieniem. Nie udzielasz komentarzy w stylu:
Kochasz go...
A ja nie wiem, kocham go?
Powiedz mi, pamiętniczku! Co tu właściwie jest grane..."
______________________________________________
Nazajutrz znowu szkoła.
Postanowione- pogadam z Michaelem.
W końcu był fajnym człowiekiem.
Podeszłam do niego na pierwszej przerwie
i powiedziałam:
- H-hej, Mike.
- Hej!- odpowiedział uradowany.
O ble, jak ja nie lubię radości...
Ale trudno, ciągnijmy dalej...
- To ty za mną siedzisz, nie?
- Nie inaczej- odparł Michael.
Teraz mówiłam już pewna siebie, oparłam się o ławkę
i zadawałam pytania...
- Jakiej muzyki słuchasz?
- Słucham AC pioryn DC, NIRVANY...
- Tak, jasnee.. To mi wystarczy, a książki.. czytasz?
- Ehh, jasne! - stwierdził pytany- Czytam ZMIERZCH...
- Dzięki, więcej mi nie trzeba- wtrąciłam przerażona.
- Aa.. Jakie filmy oglądasz?
Mike miał problem z tym pytaniem..
- Yy.. No np., może... O, Dokumentalne, Horrory..
Phhi! Ale nudziarz, może go zdołam przekonać do lat 80...
- Jakie postacie cię fascynują?
- Widzisz.. - Michael podrapał się nerwowo po szyi-
Takie jak ty! I również gwiazdy sportu, Luis Armstrong...
Aale, głównie ty! ^^
Byłam załamana...
,, Kurczę- pomyślałam- trzeba go będzie nauczyć myśleć nie tylko o mnie..
Hej, ale jest plus, lubi Armstronga!"

_________________________________________

Na następnej przerwie spacerowałam sobie korytarzem, kiedy to Mike się na
mnie ciągle lampił. Nagle wpadłam na szkolną divę- Paris.
Obok stały jej przyjaciółeczki, Samantha i Sophie.
Zdenerwowało mnie jednak bardziej, że za nimi stała Megan Rose.
- O proszę, to nasza pani śliczna...- odezwała się Paris.
Powiedziała co wiedziała! Na nią gapi się każdy chłopak.
Wygląda jak księżniczka z bajki, słodko.
- Witam. - odparłam sucho.
- Skarbie, muszę ci spuścić łomot, Mike należy do mnie.
Buzi, buzi, co!? Haha!

Megan! Powiedziała tej hienie o wszystkim.
O tym, czego sama dokładnie nie wiedziała! Nędzna plotkara. Już ja jej dam.
Wyciągnęłam ku niej pięści, gdy Sophie mocno ścisnęła mi rękę.
- Nie tknij naszej kumpeli! - powiedziała ze śmiechem.
Kumpeli! Tego było stanowczo za wiele!
Uwolniłam się od Sophie i mocno, z liścia walnęłam Megi.
Panienki Barbie natychmiast podbiegły do swojej psiapsióły!
- Jeszcze mnie popamiętasz! - wrzeszczała moja dawna kompanka.
Ciekawe, jak to się dalej potoczy...

C.D.N. -->

Mam nadzieję, że się podoba. ; ))

środa, 20 stycznia 2010

Annie, zakochaj się! cz. 2

I jestem w szkole. Siedzę oczywiście z moją ,,fantastico" kumpelą.
Za mną Mike. ,,Kurczę - myślę nie raz...- a jeśli się w nim zakochałam"?
To by było potworne. Natychmiast poprzestałam zastanawiać się nad tym czymś i otworzyłam zeszyt.
Tak jak twierdzi Mike, mam piękne pismo. Jednak w myślach go nie używam. Jak więc zgadła moje marzenia, Megan? Nie mówiłam jej nigdy o Michaelu.
- Co, o Mike' u rozmyślasz? - powiedziała wprost- Jestem pewna, że go lubisz!
- Wiesz... - powiedziałam w nerwach- cenię u ciebie prostolinijność, ale.. Przeholowałaś.
Otworzyłam zeszyt i notowałam wszystko z tablicy.
- Nie mów do mnie takim tonem! - wnerwiła się Megi.
- Ah, tak!? Jakim, ku*wa mać!? Tym złowieszczym, który kieruję do kolejnej klasowej idiotki!!?? - wrzasnęłam nie mogąc się powstrzymać.
Pani przerwała pracę, spojrzała na mnie i spokojnie powiedziała:
- Annie, wyjdź proszę z klasy. Przedtem jednak może podzielisz się waszą rozmową z resztą klasy?
- To nie pani sprawa, o czym gadałyśmy! - wyszłam zatrzaskując za sobą drzwi.
Usiadłam na ławce. Schowałam twarz w dłoniach i zaczęłam ryczeć jak małe dziecko.
Ale głupia ta Megan! Przyjaciółka na niby! Też coś!
Myślałam, że to wspaniała, myśląca dziewczyna, która wie po czym stąpa.
A tu się okazuje, że kolejna debilka! Cóż. Wiem jedno- nie odezwę się do niej w najbliższym czasie.

C.D.N. -->

wtorek, 19 stycznia 2010

Annie, zakochaj się! cz. 1

Nazywam się Annie Cullden i mam 15 lat. Mieszkam w Londynie, na Abbey Road. Chodzę do szkoły, która moim zdaniem powinna zaliczać się do specjalnych. Chodzą tu dzieci w wieku od 14 do 16 lat. Tak zwani ,,dorośli na niby". Dziewczyny czytają gazetki, a chłopcy uganiają się za dziewczynami i jazdą... na deskorolce.
Dla mnie ich umiejętności są wręcz żenujące... No bo powiedzcie: Czy warto chwalić się pięciominutowym staniem na przechylonej desce? Dla nich to wyczyn...
Jedyną osobą normalną oprócz mnie jest Megan Rose, za którą przepadam. Obie wstajemy rano do szkoły i idziemy do niej w stanie ,,kibelek", co znaczy że zwyczajnie musimy...
Dziś wyjątkowo nie miałam ochoty odwiedzać budynku szkolnego. Leżałam pod pościelą zakrywając twarz poduszką. Po chwili usłyszałam znany mi skądinąd głos:
-An, do cholery! Wstawaj, spóźnisz się znowu! Za pięć minut masz być na dole!
Zapewne wiecie kto to. Oczywiście- mamusia. Na imię ma Katherine i wcale mnie nie kocha.
Nie, że sobie narzekam. To prawda. Ma mnie, bo nie chciała wyjść na za biedną do wychowywania dziecka. Pracowała jako prostytutka. Mój ojciec, Ron... Był jednym z jej najlepszych klientów. Pogodziłam się już z tym, że jestem przedmiotem pracy. Szczerze? Wisi mi to.
W szkole jestem lubiana, w nadmiarze. Chłopaki za mną szaleją. Właściwie tylko jeden sprawia wrażenie zakochanego. Reszta tylko zarywa, dla szpanu. Wróćmy do zabujanego... Na imię mu Michael. Mnie to pasi, bo Jackson od kołyski towarzyszył mi na płytach. Wszystko byłoby fajnie, gdybym potrafiła się zakochać.
Mike codziennie przychodzi pod mój dom. Mówi mi jaka jestem piękna, wysportowana, fajna, zabawna, zakręcona, szalona...bleeh... Mnie to potrafi tylko wnerwić. Bo sama nie wiem- ja wgl. potrafię kochać?
-Annie!! Megi przyszła, chce z tobą jechać!
Szybko wyskoczyłam z łóżka, włożyłam najluźniejsze ubranie i z rozczochraną głową wypadłam z domu,
za mną krzyki Kat...

poniedziałek, 18 stycznia 2010

Witam was.

Na tym blogu będę pisać opowiadania. Możecie zamawiać też historie o różnej tematyce w komentarzach.
Miłej zabawy i czytania ; ))